Wspominki: Piekielne pomioty baz gwarancji jakości czyli Layla i Dante

- Kastracja? Sterylizacja? Weterynatz?
- Pani! To nie krowa, po kiego grzyba weterynarz?! Po kiego kastracja. Nie godzi się, a i kosztuje, a przeto wykarmić rodzine trzeba, zresztą większość i tak umiera..

Dzieciaki podrzuciła nam "zatroskana dobra dusza", która coby za dużo nie mówić, pomaga chetnie, ale nie swoim kosztem, bo przecież "ja nie mam miejsca na koty, Wy macie już trzy to dwa nie zrobią róznicy, a szkoda było je zostawić tam". Tak więc przygarnęliśmy na jeden dzień, bo dom stały miał być juz załatwiony... Był, ale idź Pan w diabły z takim domem, gdzie kobieta stwierdza, że "te kociaki są chore, wyleczcie, bo nie wezmę, nie mam pieniedzy na weterynarza!".
Wyleczyliśmy, bo i cóż było robić, kiedy Layla kichała z taką mocą, że aż rezydenci podskakiwali ze strachu. Miłej Pani jednak dzieciaków nie oddaliśmy, gdyż nie posiadały gwarancji producenta, że do końca swoich dni pozostaną zdrowe, a wiadomo.. weterynarz za darmo nie wyleczy.
Szukanie domu dla tej dwójki mimo iż nie kryłam ani trochę, z faktem iż są wyjatkowymi łobuzami (takie oto apele szły do znajomych: Apeluję do ludzi z sumieniem! Niech się ktoś zlituje i przygarnie koci dwupak zanim wyrżnę kolejnego orła o kocie zabawki porozrzucane po całym domu..), nie było trudne. Gromada chętnych pojawiła się juz pierwszego dnia po wrzuceniu ogłoszenia. Trudność sprawił jak zawsze wybór domu idealnego i w tym przypadku było to prawdziwe wyzwanie, bo starałam się dopasować im dom do charakterków.
Określenie żywiołowe to po stokroć za mało w ich przypadku.

Wyprowadzały ją z równowagi dokumentnie.
W końcu trafiły do młodej pary, która uparła się, zeby przynajmniej je zobaczyć (mimo iż były już obiecane komus innemu). Odwiedzili nas z psiakiem, mieli okazję zobaczyć jak Dante wariuje i roznosi mi dom w strzępy i zakochali się po uszy ..z wzajemnością. Dzieciaki zareagowały na ta dwójkę na tyle fajnie, że zmuszona byłam poinformować poprzednich zainteresowanych, że adopcja nie aktualna.
Zapamiętam te piekielne pomioty do końca życia.. a przynajmniej do następnego remontu w domu ;)