Problemy gonią problemy


Począwszy od Bezika na spadają absolutnie same nieprzyjemne sytuacje, poprzez wyjącego wiecznie Sancheza, a kończąc na naszej Tekli.
Jako, ze o Sanchezie i Beziu wiadomo wszystko i powtarzać nie trzeba skupimy sie na dylemacie rezydentki.
Pisałam wielokrotnie, ze jest to kotka nerwowa, a nawet posunęłabym sie do stwierdzenia, ze znerwicowana momentami. Ostatnie zamieszanie, kupa ludzi dzien w dzien (miedzy innymi M. dwa razy w tygodniu) a także mam wrażenie nasze nerwy dość mocno jej sie udzieliły objawiając się w sposób dość kłopotliwy. Przestała do nas podchodzić, zagrzebuje sie gdzieś w ciemnych zakamarkach i.. zaczęła lać na łóżko i załatwiać sie pod kuchenne krzesło. Dokładnie tak samo jak na poczatku kiedy ją wzielismy do domu.
Jest to problem dość duży, biorąc pod uwagę naukę kotów z WCkici, bo kocury chodzą idealnie, nie przeszkadza im nawet pierwszy wyrwany krązek.
Próbowałam się poratować odrobinę dostawiając nakładkę pomocniczą w toalecie i odrobinę pomaga, ale.. uhh brak pomysłu :/ Nie chcę chłopaków cofać bo im tak dobrze idzie, a nie mam pewności czy to pomoże..
Nie wyrabiam sie już z praniem, sprzątaniem i niczym innym. Chciałabym móc w tej chwili zwinac sie jak te nasze koty gdzieś gdzie mnie nikt nie znajdzie i zasnać.. też tak macie czasem?