Cisza, spokój..

Wyjątkowo spokojny dzień.. nikt się nie ganiał, nikt nie marudził... dziwnie cicho w domu sie zrobiło, aż nienaturalnie cicho.. :)
Tiger - dzielny kocur, pierwszy rezydent i zaprawiony w boju z tymczasami niekoniecznie zauważył, że cos się zmieniło, że kogoś nie ma. Hmm.. a może zauważył? Moze to dlatego od rana ma ataki miłości i żąda na okrągło mizianek (to rzadkość..)?
Tequilla od rana szukała...
Chodziła, kręciła się, zaglądała do wszystkich kocich budek, wołała.. Czyżby szukała Sancha? Całkiem możliwe...
Cola.. starsza doświadczona przez życie Pani doskonale wiedziała od samego początku, że Sanchezzo nie zostanie tu na stałe, dlatego też przyzwoicie pożegnała naszego tymczasa zjadając wczoraj mięsko z jego miski :)

A tu gratka dla fanów szylkretka, których jestem fanką :)


