Gorzej..
Wspólny futrzasty poranek stał sie chyba stałym przyjemnym dla oka punktem dnia, kosmate stwory znowu razem spały.. a i Tiger nie trzymał sie z daleka z jakiegoś powodu.

Zmiana firanek w "salonie" spowodowała, ze nasz rudy znowu poczuł niewytłumaczalną potrzebę owijania sie nimi do snu. Robił tak kiedy był jeszcze maleńki, ale potem mu przeszło.. wczoraj znów go na tym przyłapałam:) Urocze z niego kocie, czyż nie?
Z Bezikiem coś się znowu dzieje.. zaczyna sie bać że sie znow biegunki dorobimy..ech a miało być lepiej. Oby nie...bo ja już nie mam siły na kolejny miesiąc smrodu, brudu i jego jęków.. :( Bobki srednio fajne robi, wiec skończyło się całodzienne bieganie po domu. Wypuszczam go, ale tylko kiedy moge sobie pozwolić na stanie nad nim i pilnowanie żeby na meble nie właził.
Martwie się też Tequillą od kiedy Bezik buszuje po salonie praktycznie tam nie wchodzi. Siedzi albo na szafce kuchennej albo w sypiali. Jak go widzi syczy i ucieka, a on za nią i goni ją biedną póki nie wlezie pod łóżko, albo nie wskoczy gdzieś gdzie on wdrapać się nie może. Strasznie nerwowa się znowu zaczyna robić ( nie zeby kiedyś nerwowa nie była, ale był czas ze przynajmniej w naszej obecności zachowywała sie normalnie).
:((