Ekspresowy tymczas
Rudy skrzat zwany roboczo Burbonem, coby wpasować się w resztę rodziny wrócił bezpiecznie, dzięki szybkiej akcji do domu :) Jego własna familia dopiero wychodząc rano do pracy zauważyła, że ubyło im lokatora. Prawdopodobnie zwiał między nogami, kiedy wieczorem wracali do domu, poszwendał się po okolicy i jakimś cudem znalazł się u mnie. Poczta pantoflowa zadziałała bezbłędnie i Garfield trafił do swojej Pani.. i psa który się bardzo martwił ;) Obiecała zaczipować i kupić adresatkę dla uciekiniera.
Cieszę się, bo podejrzewam, że chęć wzięcia urlopu macierzyńskiego na dziecko innej rasy niż ludzka, spotkałoby się z niezrozumieniem szefostwa ;)
Lubie historie z happy end`em.
Tak przyglądam mu się na tych zdjęciach.. 100% Tiger, kopia niemal idealna :)
Faktycznie , klon Tigera ;))
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie historie :D
Pozdrawiam ciepło
Ja też <3 aczkolwiek z takim happy end`em to mój pierwszy raz :)
UsuńOby tylko takie były ;-))
UsuńCudne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie historie z happy endem, super że tak szybko się odnalazł jego dom :)
Dom szukał - dom znalazł :)
UsuńFajnie, że dom się znalazł. Ja cztery lata temu też znalazłam rudego kota, ale jego nikt nie szukał :( więc został ze mną!
OdpowiedzUsuńWitka? :)
UsuńPiękne zakończenie, a kotek po prostu śliczny. :)
OdpowiedzUsuń