Cześć... poznaj nas. (Tiger)
Mam na imię Tiger, jestem rudym,
całkiem sporym troche ponad rocznym kastratem i w pierwszym wpisie
powiem Wam, że mieszkam z dwójką fajnych dużych i psia koleżanką Colą.
Duzi wzięli mnie dawno temu z Domu Tymczasowego - to taki dom na chwile w którym inni Duzi mnie trzymali i szukali mi własnego domu, żebym nie musiał wracać na ulicę :( I wiecie co? Znaleźli. Ciepły miły i prawie cały dla mnie, z pełna michą, zabawkami... jak dla mnie bomba.
Szybko sie u swoich Duzych zadomowiłem, zaprzyjaźniłem sie z Colą (wkurza mnie trochę, bo ciągle za mną łazi i szoruje tym długim językiem, żebym był czysty. Strasznie upierdliwa jest czasami, ale lubię ją) z duzymi też sie zaprzyjaźniłem i śpię z nimi czasami w łóżku. Nie macie pojęcia jak grzeją..mówię Wam!
Tak sobie żyliśmy we czwórkę ja Duzi i Cola, ale jakiś czas temu to się skończyło.
Duzi z ulicy przynieśli innego kota. Przestraszyłem się, obraziłem.. myślałem, że się im znudziłem, ale oni wytłumaczyli mi, że nowa kotka to tymczas i niedługo znajdzie swój dom. Odetchnąłem trochę. Nazywali ją Carmen, mówili że leżała cały dzien pod przedszkolem i dziobały ja ptaki i... i... i ją wzięli żeby nie zdechła.
Była dużo starsza ode mnie, miała chyba ze 12 lat. Straszznie dużo. Nie lubiła mnie, ani Coli ciągła na nas prychała i biła pazurami. Duzi znaleźli jej dom bez kotów, ma psiego przyjaciela prawie w tym samym wieku i własny pokój (troche jej zazdroszczę...ja się muszę dzielić).
Tydzień przed tym jak znaleźliśmy dom Carmen Duzi znów przynieśli kota. Chciałem sie z nią bawić, ale i ona mnie podrapała. Mówili do niej Paloma. duzi wzięli ją z koterii - to taki ośrodek dla bezdomnych kotów który i mnie uratował zanim trafiłem do DT. Polubiliśmy się po jakimś czasie i chociaż się czasami kłóciliśmy tęskniłem kiedy po miesiącu pojechała do swojego domu. Ona też była tymczasem.
Myślałem, ze po Palomie będzie spokój, ale Duża zobaczyła na Facebooku zdjęcie Belli i powiedziała, ze sie zakochała. Oj zezłościłem się, ale szybko mi minęło, bo okazało się, ze Bella nie zajęła mojego miejsca i Duzi nadal mnie kochają. Przez pierwszy tydzień nie widziałem Belli bo Duzi zanieśli ja do łazienki - była chora i kichała. Mówili, ze ja poznam jak ja wyleczą bo nie chcą żebym i ja sie rozchorował. Potem Bella wyszła i okazało sie, że jest była dzikusem, nie chciała podchodzić do Dużych mówiła ze sie ich boi. Chowała się po kontach, ale kiedy Duzi wychodzili z domu ona też wyłaziła i siedzieliśmy razem. Mówiła, ze mnie i Coli sie nie boi, a ja próbowałem jej wytłumaczyć, że Duzi nie są źli i będą dla niej mili.
Potem Bella troche sie oswoiła (tak się chyba mówi) i jest teraz lepiej, ale zachorowała znowu. Zrobiła jej sie taka duza ranka na nodze podobno po zastrzyku i duzi muszą ja smarować jakimś smierdzidłem. Duża twierdzi, że Bella jest tymczasem, ale ona chyba juz z nami zostanie, Duża wybaczyła jej nawet to, ze na kanapę codziennie jej sika...
Dzisiaj Duzi z domu wyszli z transporterem.. już wiedziałem o co
chodzi. Myślałem, że ich zabiję.. kolejny tymczas? Mało nas tu? Trochę
się pomyliłem, bo nie przynieśli tymczasa.. przynieśli dwa. Jeden był
duży, większy ode mnie biały i w łaty. Duzi go do łazienki zanieśli na
taką jakąś kwarantannę czy coś, tak jak Belle. Machałem do niego łapą przez drzwi, ale
nie zwracał na mnie uwagi. Pewnie się boi.. ja też sie bałem jak tu
przyszedłem, ale powiem mu jutro, ze nie ma sie czego bać. Powiedzieli mi
że nazywa się Bezik i będzie z nami troche mieszkał.
Drugi to jakiś gówniarz. Podszedłem do transportera żeby
powiedzieć mu cześć, ale na mnie napychał. Cola się ze mnie śmiała, bo
się tak przestraszyłem że uciekając wpadłem na ścianę... Duży uparł
sie, żeby nazywać go...Arnold. Tak więc jest nas pięcioro... Zgłupieli Ci
duzi.
Oryginał znajdziesz na http://kociezapiski.blox.pl/2011/10/Czesc-poznaj-nas-Tiger.html
Duzi wzięli mnie dawno temu z Domu Tymczasowego - to taki dom na chwile w którym inni Duzi mnie trzymali i szukali mi własnego domu, żebym nie musiał wracać na ulicę :( I wiecie co? Znaleźli. Ciepły miły i prawie cały dla mnie, z pełna michą, zabawkami... jak dla mnie bomba.
Szybko sie u swoich Duzych zadomowiłem, zaprzyjaźniłem sie z Colą (wkurza mnie trochę, bo ciągle za mną łazi i szoruje tym długim językiem, żebym był czysty. Strasznie upierdliwa jest czasami, ale lubię ją) z duzymi też sie zaprzyjaźniłem i śpię z nimi czasami w łóżku. Nie macie pojęcia jak grzeją..mówię Wam!
Tak sobie żyliśmy we czwórkę ja Duzi i Cola, ale jakiś czas temu to się skończyło.
Duzi z ulicy przynieśli innego kota. Przestraszyłem się, obraziłem.. myślałem, że się im znudziłem, ale oni wytłumaczyli mi, że nowa kotka to tymczas i niedługo znajdzie swój dom. Odetchnąłem trochę. Nazywali ją Carmen, mówili że leżała cały dzien pod przedszkolem i dziobały ja ptaki i... i... i ją wzięli żeby nie zdechła.
Była dużo starsza ode mnie, miała chyba ze 12 lat. Straszznie dużo. Nie lubiła mnie, ani Coli ciągła na nas prychała i biła pazurami. Duzi znaleźli jej dom bez kotów, ma psiego przyjaciela prawie w tym samym wieku i własny pokój (troche jej zazdroszczę...ja się muszę dzielić).
Tydzień przed tym jak znaleźliśmy dom Carmen Duzi znów przynieśli kota. Chciałem sie z nią bawić, ale i ona mnie podrapała. Mówili do niej Paloma. duzi wzięli ją z koterii - to taki ośrodek dla bezdomnych kotów który i mnie uratował zanim trafiłem do DT. Polubiliśmy się po jakimś czasie i chociaż się czasami kłóciliśmy tęskniłem kiedy po miesiącu pojechała do swojego domu. Ona też była tymczasem.
Myślałem, ze po Palomie będzie spokój, ale Duża zobaczyła na Facebooku zdjęcie Belli i powiedziała, ze sie zakochała. Oj zezłościłem się, ale szybko mi minęło, bo okazało się, ze Bella nie zajęła mojego miejsca i Duzi nadal mnie kochają. Przez pierwszy tydzień nie widziałem Belli bo Duzi zanieśli ja do łazienki - była chora i kichała. Mówili, ze ja poznam jak ja wyleczą bo nie chcą żebym i ja sie rozchorował. Potem Bella wyszła i okazało sie, że jest była dzikusem, nie chciała podchodzić do Dużych mówiła ze sie ich boi. Chowała się po kontach, ale kiedy Duzi wychodzili z domu ona też wyłaziła i siedzieliśmy razem. Mówiła, ze mnie i Coli sie nie boi, a ja próbowałem jej wytłumaczyć, że Duzi nie są źli i będą dla niej mili.
Potem Bella troche sie oswoiła (tak się chyba mówi) i jest teraz lepiej, ale zachorowała znowu. Zrobiła jej sie taka duza ranka na nodze podobno po zastrzyku i duzi muszą ja smarować jakimś smierdzidłem. Duża twierdzi, że Bella jest tymczasem, ale ona chyba juz z nami zostanie, Duża wybaczyła jej nawet to, ze na kanapę codziennie jej sika...