Cztery lata temu...
Facebook właśnie mnie poinformował, że dokładnie 4 lata temu do swojego
stałego domu pojechał nasz pierwszy "przypadkowy" tymczas. Minorowy nastrój mnie przez to dopadł przez chwile, ale i natchnęło do notki o ..Carmen.
Była cholerą jakich mało, nienawidziła innych kotów, a nasz roczny wtedy Tiger dostawał od niej łomot za każde podejście. Nauczył się więc, zeby się do niej nie zbliżać (do późniejszych kotów już też miał później dystans). Wyśpiewywała nam arie operowe o północy, załatwiała się pod siebie, gdzyż stresowała ją obecność zbyt przyjacielskiej Coli i była najszybciej starzejącym się kotem na świecie (o czym możecie przeczytać w historii Carmen).
Niemniej.. tylko i wyłącznie dzięki niej postanowiłam, że mój dom nie będzie schronieniem tylko dla rezydentów, ale i dla tymczasowych gości. Dzięki niej kolejne koty miały gdzie czekać na stałe domy.
Cztery lata temu nie bylo jeszcze Łapą Pisane, nie było DT w planach, a Tiger był zdeklarowanym jedynakiem (pomijając psią siostrę).
Cztery lata temu... nic nie było.. wszystko zaczęło się od tej kociej sieroty ze zdjęcia leżącej jak martwa pod przedszkolem.
Carmen już też nie ma od roku, podreptała za TM po długiej chorobie (rak), ale miała trzy lata życia ponad standard z własnym pokojem, niewidzącym psim kolegą w swoim wieku, którego zaakceptowała i kochającą rodziną.
HISTORIA CARMEN
Była cholerą jakich mało, nienawidziła innych kotów, a nasz roczny wtedy Tiger dostawał od niej łomot za każde podejście. Nauczył się więc, zeby się do niej nie zbliżać (do późniejszych kotów już też miał później dystans). Wyśpiewywała nam arie operowe o północy, załatwiała się pod siebie, gdzyż stresowała ją obecność zbyt przyjacielskiej Coli i była najszybciej starzejącym się kotem na świecie (o czym możecie przeczytać w historii Carmen).
Niemniej.. tylko i wyłącznie dzięki niej postanowiłam, że mój dom nie będzie schronieniem tylko dla rezydentów, ale i dla tymczasowych gości. Dzięki niej kolejne koty miały gdzie czekać na stałe domy.
Cztery lata temu nie bylo jeszcze Łapą Pisane, nie było DT w planach, a Tiger był zdeklarowanym jedynakiem (pomijając psią siostrę).
Cztery lata temu... nic nie było.. wszystko zaczęło się od tej kociej sieroty ze zdjęcia leżącej jak martwa pod przedszkolem.
Carmen już też nie ma od roku, podreptała za TM po długiej chorobie (rak), ale miała trzy lata życia ponad standard z własnym pokojem, niewidzącym psim kolegą w swoim wieku, którego zaakceptowała i kochającą rodziną.
HISTORIA CARMEN