Jojczał, jojczał i wyjojczał
Jak wiadomo Sanchez jojczy - miauczy - wyje czasem nawet.. głównie do okien i drzwi. Jakiś czas temu obiecałam sobie że wyprowadzę go w końcu na spacer, ale że parku nigdzie w pobliżu nie ma, a okolicę naokoło domowa mamy mało bezpieczną musieliśmy z P. poczekać na samochód od teścia. Dziś został nam pożyczony i Sanchez zaliczył pierwszy spacer, nie było tak źle jak myślałam :) Nie chciał z początku wyjść z transportera i przez większość czasu chodził nisko nad ziemią (jak łasiczka :) ), ale myślę, ze mu się podobało. Szczególnie zainteresowały go kaczki :)
"Nie wyjdę!!"
"Wyszedłem, i co?"
" E w sumie nie jest źle.."
"Ty tam jest pies?!"
"Powiedz jak już sobie pójdzie. Nie chce na niego paczeć!!"
"Patrz.. to kaczki potrafią latać.."
"Gardzę przenosnym domkiem.. mam trawę!"
A tu niskopodłogowy Sanchez :) - Jam łasica :))
"Nie wyjdę!!"
" E w sumie nie jest źle.."
"Ty tam jest pies?!"
"Powiedz jak już sobie pójdzie. Nie chce na niego paczeć!!"
"Patrz.. to kaczki potrafią latać.."
"Gardzę przenosnym domkiem.. mam trawę!"