Łapą pisane

kocie zapiski

Advertisment

Wspominki: Piekielne pomioty baz gwarancji jakości czyli Layla i Dante

Patrząc dzisiaj na Moirę z Tawerny Baldricka i zachwyt autora  nad kocim dzieciństwem przypomniał mi się Piekielny Koci Dwupak, który trafił do nas z głębokiej Polskiej wsi, gdzie o kotach wie się tyle, że łapią myszy.
- Kastracja? Sterylizacja? Weterynatz?
- Pani! To nie krowa, po kiego grzyba weterynarz?! Po kiego kastracja. Nie godzi się, a i kosztuje, a przeto wykarmić rodzine trzeba, zresztą większość i tak umiera..

W ramach przypomnienia..Już w przeszłości wychowywaliśmy maleńki dwupak -> BRYGADA AR.


Dzieciaki podrzuciła nam "zatroskana dobra dusza", która coby za dużo nie mówić, pomaga chetnie, ale nie swoim kosztem, bo przecież "ja nie mam miejsca na koty, Wy macie już trzy to dwa nie zrobią róznicy, a szkoda było je zostawić tam". Tak więc przygarnęliśmy na jeden dzień, bo dom stały miał być juz załatwiony... Był, ale idź Pan w diabły z takim domem, gdzie kobieta stwierdza, że "te kociaki są chore, wyleczcie, bo nie wezmę, nie mam pieniedzy na weterynarza!".


Wyleczyliśmy, bo i cóż było robić, kiedy Layla kichała z taką mocą, że aż rezydenci podskakiwali ze strachu. Miłej Pani jednak dzieciaków nie oddaliśmy, gdyż nie posiadały gwarancji producenta, że do końca swoich dni pozostaną zdrowe, a wiadomo.. weterynarz za darmo nie wyleczy.

Szukanie domu dla tej dwójki mimo iż nie kryłam ani trochę, z faktem iż są wyjatkowymi łobuzami (takie oto apele szły do znajomych: Apeluję do ludzi z sumieniem! Niech się ktoś zlituje i przygarnie koci dwupak zanim wyrżnę kolejnego orła o kocie zabawki porozrzucane po całym domu..), nie było trudne. Gromada chętnych pojawiła się juz pierwszego dnia po wrzuceniu ogłoszenia. Trudność sprawił jak zawsze wybór domu idealnego i w tym przypadku było to prawdziwe wyzwanie, bo starałam się dopasować im dom do charakterków.
Określenie żywiołowe to po stokroć za mało w ich przypadku.



Tequilla, która jak wiadomo nie wyzbyła się instynktu macierzyńskiego po sterylizacji i uwielbia matkować wszystkiemu co jest mniejsze od niej pierwszy raz w życiu miała przy nich dosyć :)
Wyprowadzały ją z równowagi dokumentnie.
W końcu trafiły do młodej pary, która uparła się, zeby przynajmniej je zobaczyć (mimo iż były już obiecane komus innemu). Odwiedzili nas z psiakiem, mieli okazję zobaczyć jak Dante wariuje i roznosi mi dom w strzępy i zakochali się po uszy ..z wzajemnością. Dzieciaki zareagowały na ta dwójkę na tyle fajnie, że zmuszona byłam poinformować poprzednich zainteresowanych, że adopcja nie aktualna.
Zapamiętam te piekielne pomioty do końca życia.. a przynajmniej do następnego remontu w domu ;)















Podziel sie:

CześćKociarzu

Jesteś na kocim blogu Tigera i Tequilli oraz tymczasów.
Mamy nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie.
Zostaw po sobie ślad dołączajac do konwersacji!
Zobacz nas na portalach społecznościowych i udostępnij post!
Ach...no i baw się dobrze..
Pozdrawiamy,

Mraux i koty.

DOŁĄCZ DO KONWERSACJI

6 miauczących:

  1. Ha ha - to miałaś niezły cyrk w domu :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyrk na czterech lapach...A i oszem, musze przyznac, ze zadna adopcja mnie tak nie uszczesliwila jak ta. Jednak nie mam cierpliwosci do tak malych lobuzow :)

      Usuń
  2. Świetne maluchy , a ogłoszenie rewelacyjne ;)))
    Super że już mają swoich Dużych i domek stały :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po raz pierwszy w życiu mam zaszczyt ojczymatkować takiemu maleństwu i przyznaję, że jest to wyzwanie, odpowiedzialność, nauka kociego świata od nowa ale i wielka radość gdy "córeczka" rośnie i rozwija się na moich oczach. Chiałem tu napisać dłuższy komentarz ale nie mogę się skupić... Moira nie mogąc teraz dobrać się do pępka wbiła się w moje przedramię, ugniata łapkami i ssie, ssie, ssie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc po zdjęciach ojczymatkowanie idzie Ci wyśmienicie :) Córa rośnie we wszystkie możliwe strony :)

      Usuń

USZCZĘŚLIW KOTA - zostaw komentarz