Jak pech to pech.
Pech Bezika jednak trzyma mocno w szponach.
Dostaliśmy ten przykry telefon którego sie mimo wszystko spodziewałam gdyż od rana była cisza... W życiu jestem pesymistką co sprawia, ze rzadko jestem rozczarowana, z jakiegoś jednak powodu jest mi smutno, bo dom i warunki dla niego były idealne, a duży ogród w którym mógłby biegać i sie ruszać dobrze zadziałałyby na jego stan zdrowia. Cieszę sie, ze tak się upierałam przy swoim "przemyślcie to dobrze", bo dzięki temu nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, prawda?
Lepiej, ze teraz dom sie rozmyślił niż już po adopcji, bo zwrot byłby ciosem poniżej Bezikowego pasa, a odmowy przynajmniej on świadom nie jest.
Tak wyglądał jak rozmawiałam z p. Ola przez telefon.. gdybym go nie znała pomyślałabym, że zrozumiał...
Jeśli macie facebooka.. bardzo proszę udostepniajcie Beziolindę.. https://www.facebook.com/events/214889655281046/?ref=ts
Wyobrażam sobie ile Cię to kosztuje. Pewnie tak miało być, ale to słaba pociecha. Pozdrawiam i trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńDzieki za kciuki i wsparcie :) Co do kosztów.. emocjonalne nia małe ale jak już znajdzie dom.. spodziewam sie wiekszych :(
UsuńEch, smutno mi się zrobiło.
OdpowiedzUsuńA Bezik chyba zrozumiał :-(
Idę udostępniać...
Dzieki serdeczne, no smutne to, ale życie juz takie jest i trzeba sie z tym pogodzić :)
Usuńps. mam nadzieję, że nie zrozumiał.. kolejne odrzucenie w życiu to nic fajnego :(
UsuńSzkoda wielka :( Udostępniam wydarzenie!
OdpowiedzUsuńA powiedzieli dlaczego się wycofują?
Powodem rezygnacji był sprzeciw członka rodziny, aczkolwiek myślę, że po rozmowie z I. która straszyć potrafi lepiej, bo fachowym językiem (po to ją w końcu poprosiłam o przyjście) przemyśleli zwyczajnie... Co by to nie było..ja się bardzo cieszę mimo wszystko, że to sie stało teraz i ze Beź uniknął zwrotu ewentualnego.
UsuńDziekujemy, naszemu pechowcowi udostępnianie się teraz przyda. :(
Biedny Beziulek - udostępniłam na Facebooku :))
OdpowiedzUsuńDziekuje:) Bezik pół życia biedny - taki los mu sie trafił.
UsuńBidulek! Ale w sumie rzeczywiście lepiej, że teraz, a nie później.
OdpowiedzUsuńPewnie ze tak, teraz tylko ja przeżywam :) potem przeżywałby i on.
UsuńNo żesz... a tak się dobrze zapowiadało. Ale w sumie, gdyby miał trafić tam, gdzie będzie niekochany....
OdpowiedzUsuńKochany to by pewnie był jego sie nie da nie kochać jak już sie go zaakceptuje w całej uszkodzonej Bezikowatości, tylko jakby stwierdzili później, że jednak mimo wszystko zbyt uciażliwa opieka nad nim.. to juz kłopot by był:(
UsuńWiem, że to utrapienie, ale jakoś mimo wszystko coś mnie lekko cieszy, że został jednak u Ciebie...
Usuń