Dom Tymczasowy
Dom Tymczasowy - co to właściwie jest?
Myślę, że porównać można do rodziny zastępczej. Są domy tymczasowe dla psów, są też dla kotów, czasami zdarzają sie też mieszane.
To taka mała przystań w której niechciane i zapomniane stworzenie ma szansę doczekać się własnego domu. Ma szansę zostać dostrzeżone, adoptowane, a w końcu pokochane.
Do DT trafiają zwykle zwierzaki z ulicy, oswojone - nie rzadko z poprzednich domów wyrzucone. Bezimienne koty i psy przepędzane przez ludzi i inne zwierzęta, dostające od życia na każdym kroku po głowie.
Nie zawsze mają szczęście dożyć starości. Przechodzi się obok nich obojętnie, starając sie nie patrzeć w smutne oczy.. No cóz może ktoś inny im pomoże zanim stanie sie coś złego, bo w końcu zwykły szary przechodzień nie ma takiej możliwości. Przecież, żeby zostać domem tymczasowym wymagane są nieziemskie moce i specjalistyczne umiejętności!
My zostaliśmy DT przypadkiem. Pierwszy raz w życiu o istnieniu domów tymczasowych usłyszeliśmy od samego domu tymczasowego naszego Tigera, ale wtedy jeszcze nie wpadliśmy na pomysł, zeby pomagać kotom. Dopiero kiedy znaleźliśmy Carmen - kotkę z parkingu dziobaną przez ptactwo i zabraliśmy ją do siebie przez głowę przemkneła myśl "a moze by tak pomóc też innym" to nie takie trudne..". Nie zastanawialiśmy sie zbyt długo. Raczej mało było przeciw, a zbyt dużo za zeby można było mieć wątpliwości. Kilka dni i kociarzy póżniej :) do naszego domu zawitała Paloma - pierwsza kocica z Koterii, a potem kilka innych mruczków. Wszystkie znalazły ciepłe kochające domy, na co nie miałyby szansy gdyby wróciły na ulicę.
Domów Tymczasowych niestety jest wciąż mało.. w każdym mieście za to jest jakaś organizacja której podopieczni potrzebują chwilowej przystani..
------------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawa jestem czy...Zastanawialiście się kiedyś czy nie zostać Domem Tymczasowym?
Jeśli tak i nic z tego nie wyszło - dlaczego zrezygnowaliście z tego pomysłu?
Jeśli nie to w takim razie przemyślcie temat.
Takich Domów jest jak na lekarstwo, a naprawdę ratują czasem kocie życie. Gdyby Beziol znalazł po kastracji DT.. ech. teraz miałby ogon ..
Dom tymczasowy - Koteria
Na dziś właśnie z Domu Tymczasowego chciałabym Wam przedstawić dwa cudowne, miziaste kocury...
Trojlapek, to kocurek ok. 7 letni. Jest pięknym niezwykle umaszczonym srebrno białym kotem.
Uwielbia ludzi i zrobi dla nich wszystko. Jest bardzo miziasty, porzadny i szybko nawiązuje kontakt:), taki troche o psim charakterze. Najlepiej sprawdziłby sie w roli jedynaka lub do
kota nie dominujacego - ponieważ w swoim DT przez inne koty jest przeganiany i odpychany :(
Stracił tylną lapkę co zupełnie w niczym mu nie przeszkadza, jest jednym ze sprawniejszych kotow w swoim obecnym stadzie :)
W DT ma jednego kociego przyjaciela.. Slepaczka.
Ślepaczek ma bardzo podobny charakter do Trójłapka, jest również w podobnym wieku (moglyby pojsc razem do nowego domu, ale nie jest to wymóg ;-)).
Slepaczek jednak różni sie od swojego kolegi brakiem problemów z kocio- kocimi relacjami. Mogłby iść do domu z innymi kotami. Jest odrobinę niesmialy i ginie w swoim obecnym stadzie nie mogąc dopchnąć się do ludzkich kolan i rąk których bardzo potrzebuje. Bardzo lubi ludzi w zwiazku z czym jak tylko może okupuje kolana gości starajac sie zrobic jak najlepsze wrazenie.
Podziwiam cię że prowadzisz taki Dom. Ja się zastanawiałam ale doszłam do wniosku że nie mogłabym póżniej oddać komuś takiego kota - chyba wykończyłabym się psychicznie - chyba że kot byłby parę dni - ale wiadomo że tak nie jest nie tak łatwo znaleść dom dla kotka - obserwuje to na Facebooku. Wszyscy jak widzą kota np. rasowego to tak - natychmiast chcą - ale takiego dachowego to już ciężko - ja owszem mam 2 koty rasowe to były wymarzone rasy jakie chciałam miec dopiero jak córka mi przyniosła Cebule - najzwyklejszego szaraka dachowca i to nie jakiegoś wyjątkowego rudego , czarnego,bialego tylko najzwyklejszego jakich wiele - tak go pokochałam że chyba kocham go najbardziej( rasowe się o tym nie dowiedza )chociaż Marcysia tego białego persa kupiłam na allegro od pani która wyjeżdzała i nie miała co z nim zrobić ( za symboliczne 50 zł) no to myślę że go też uratowałam - bo też nie wiadomo co by z nim zrobiła - myślę że wcale nie wyjeżdzała tylko się chciała pozbyć - Marcyś był zaniedbany ,cały w kołtunach , chore dziąsła
OdpowiedzUsuńmusiałam go zaprowadzić do fryzjera i został ostrzyżony prawie do łysego . Znalażłam też w lesie 4 małe kotki - ale miałam szczęście bo w jeden dzień oddałam ludziom i teraz je widuje czasami więc wiem że mają dobrze.
Ja sie osobiście badziej boję mieć rasowych tymczasów.
UsuńPoza jedną trikolorką wszystkie moje tymczasy były burasamami - absolutnie nic ciekawego, ale z charakteru super kociska i ten charakter w ogłoszeniach opisywałam - pomijając Bezika który wrócił wszystkim koto znajdowałam dom góra w miesiąc :)
Ja Ci powiem co by wyjeżdżajaca Pani z nim zrobiła - to samo co zrobił ex dom Sancheza.. na ulicę, albo do schronu.
Oddawanie kota do domu nie jest łatwe - pewnie, ale jesli od początku nastawiasz sie na to że jest to kot tymczasowy dajesz radę, a masa radości płynie z podziwiania zdjeć takiego kota na kanapie w nowym domu, szczególnie jeśli masz do porównania jego zdjęcia z ulicy.
Już kiedyś słyszałam, ze dt mają problem z wydawaniem kotów do nowych domów, że brak chętnych.. kwestia ogłoszeń. Opisałam na starym blogu jak ja sie do tego zabieram.
http://kociezapiski.blox.pl/strony/poradnik.html
:))
UsuńJeżeli ktoś ma serce i możliwości lokalowe,
OdpowiedzUsuńto polecam zostać Domem Tymczasowym.
Kontakt ze zwierzakami jest cudowny.
Ty akurat Mraux jesteś wyjątkowym domem,
bo wszyscy domownicy pomagają.
Podziwiam i życzę wszystkiego dobrego Wam i Waszym kotom.
Oby jak najwięcej domków stałych się pojawiało dla Waszych koteczków.
U mnie jest sytuacja rodzinnie skomplikowana,
dlatego nie mogę być DT.
W zasadzie domowników jest tylko dwoje, a ten drugi trafił sie o tyle fajny ze tek kociarz. Gdybym miała pod dachem liczniejszą rodzine i ktoś by zgody nie wyraził pewnie też bym DT nie została - tak wiec taki powód rozumiem doskonale.
UsuńOj nie! Nie tylko naszym kotom, Wszystkim!! :)
mnie przed byciem domem tymczasowym powstrzymują dwie sprawy ... po pierwsze przywiązuje się do kotów i całe dwa tymczasy zostały u mnie na stałe, po drugie to finanse ... własną gromadkę jakoś finansowo ogarniam ale na więcej zwyczajnie mnie nie stać
OdpowiedzUsuńmysza
Finanse rozumiem również, co do przywiązywania się - trzeba sie po prostu nastawić na to że kot jest TYMCZASEM :) i szukać mu lepszych od własnych warunków. Wtedy łatwiej koty wydawać.
UsuńPozdrawiamy Myszo :)
Ja się nad tym zastanawiałam, ale niestety mój pies jest mocno dominującym i nadpobudliwym stworzeniem. Dla kotka po przejściach, a takie głownie trafiają do domów tymczasowych, mogłoby to być zbyt stresujące, ciągłe ganianie przez psa. Lucek przyzwyczaił się do tego od małego, ale z dorosłym kotem mógłby być problem :(
OdpowiedzUsuńOczywiście podziwiam twoją pracę i chociaż internetowo ją powspieram.
Może kiedyś i u mnie powstanie DT, w końcu, mam nadzieję, jeszcze spporo życia przede mną;)
Zależy co rozumie sie przez "koty po przejsciach" - dla mnie to koty takie jak Bezik, czyli mocno przez ludzi skrzywdzone... DT potrzebują też często kocięta, albo zwyczajne dorosłe mruczki które po prostu żyją na ulicy z braku innych możliwości i wcale nie maja złych doświadczeń.
UsuńDT z psami są o tyle fajne, ze można sprawdzić jak kocię na psy reaguje i ze spokojnym sumieniem do ewentualnego domu stałego z rozmerdanym ogonem posłać :)
Podkreślę.. kocieta też często DT potrzebują :))
DT - to wspaniała inicjatywa, fantastycznie że są one organizowane i funkcjonują. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestey wciąż jest ich bardzo mało :(
UsuńA ja się zastanawiam i myślę, że w najbliższym czasie nawiążę jakąś współpracę z pewną organizacją z Wrocławia, która pomaga kotom. Problem leży w tym, że nie wszyscy w domu są za tym i muszę liczyć na siebie;-)
OdpowiedzUsuńU mnie też nie wszyscy byli zachwyceni - co prawda nie w domu, bo mieszkamy we dwoje, ale reszta rodziny. Obecnie wszyscy chetnie pomagają, jak trzeba to wpadną, nakarmią, wygłaszczą, żwirek zmienią :)
OdpowiedzUsuńTak wiec myślę, że i u Ciebie się przekonają ;)
Mam nadzieję w takim razie ze niedługo pojawią sie jakieś milusińskie tymczasy na blogu!:)
Mam zbyt małe mieszkanie i finansową ruinę, by stworzyć w nim DT. Poza tym, tak myślę, że gdybym się podjął takiego wyzwania to nie byłby "tymczas" ale "wszechczas", bo nie chciałbym oddać nikomu stworzonka, które przygarnąłem. Wkońcu stałbym się zdziwaczałym dziadem borowym z setką kotów w domu :)
OdpowiedzUsuńO nie! To Ty sie za to nie zabieraj! Nie chcemy kolejnego zakoconego po uszy u którego interwencyjnie trzeba koty na taczkach wywozić :)
UsuńA tak poważnie, jak wspomniałam finanse to duza kropka przeciw, ale za to wszechczas by nie został gdybys się nastawił ze tymczas:)
Podziwiam Cię i pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńMy mamy jednego kota, ale dokarmiamy również inne. Np. dajemy jeść takiej czarnej kotce. Bemol ją lubi. Chętnie bym ją wzięła, ale ona jest tak dzika, że boi się bliżej podejść do człowieka a co dopiero wejść do domu :(
Usuń